Kiedy przychodzi weekend, najbardziej lubię pojechać sobie z kolegami na ryby. Nic mnie tak nie relaksuje, jak siedzenie nad jeziorem albo stawem i łowienie ryb. Biorę wtedy moje wędki, haczyki, przynęty i krzesełko wędkarskie i wkładam wszystko do bagażnika samochodu. Jadę po kolegów, którzy tak samo pakują swoje wędki, haczyki, przynęty i krzesełko wędkarskie i wrzucają do tyłu auta, po czym wsiadają do środka. Jedziemy sobie rozmawiając na różne tematy, które akurat nas interesują. Odwiedzamy przeróżne miejsca, bo wyznaję zasadę, że nie wchodzi się do tej samej rzeki i traktuję ją dosyć poważnie. Nigdy nie pozwoliłbym na to, żeby moje krzesełko wędkarskie stanęło dwa razy na tym samym gruncie. Dlatego właśnie jeździmy łowić ryby w różnych jeziorach, stawach i rzekach. Czasem podróż zajmuje nam bardzo dużo czasu, ale to nie szkodzi, bo przecież jazda też jest częścią przygody. Lubię to prawie tak samo, jak łowienie. Kiedy w końcu dojeżdżamy na miejsce, zajmujemy sobie najlepszy most albo kawałek ziemi na brzegu i rozkładamy sprzęt. Wyjmuję wtedy z bagażnika wszystkie wędki i krzesełko wędkarskie, które stawiam przed sobą. Zakładam przynętę na haczyk, siadam i czekam cierpliwie aż spławik zanurzy się pod wodę. To mój ulubiony moment. Wyciąganie ryby z wody sprawia, że czuję się jak prawdziwy mężczyzna, jak żywiciel rodziny, który udał się na łowy, żeby jego żona i dzieci miały co jeść. Co prawda większość ryb wypuszczamy z powrotem do wody, bo łowimy tylko dla sportu, a nie dla jedzenia, ale uczucie i tak jest świetne i warte świeczki. Siedzimy tak z chłopakami kilka dobrych godzin. Pijemy przy tym kilka piw, dużo rozmawiamy. Moim zdaniem każdy mężczyzna potrzebuje czasem takiego relaksu z kolegami. Kiedy kobiety urządzają sobie wyjazdy do spa z koleżankami, nam należy się wyprawa na ryby. Należy nam się ta chwila odpoczynku w męskim gronie, to piwo pite na tle wschodzącego słońca i to wygodne krzesełko rybackie, na którym spędzamy długie godziny łowiąc ryby. Nie zmienię zdania.
